Moja wishlista-) na rok 2015 -)

hej-)

Dziś tak sobie siedzę i szukam moich nowych " must have" kosmetycznych i nie tylko. Przeglądam i przeglądam a zachciewajek coraz więcej, aż strach oglądać i rozmyślać dalej bo zbankrutuje.
Oczywiście nikogo nie zaskoczę, że moje są związane ściśle z makijażem. 
Jestem kobietą i mam przecież własne potrzeby, żeby nie powiedzieć - ..................zachcianki-) 
Taka jestem i mój partner o tym wie i umie z tym żyć więc chyba dramatu niema-)

Zaczynamy 
( aha niech lista Was nie zdziwi będzie długa ale czasu jeszcze dużo a okazji jeszcze więcej)


1)Babyliss 8438E duże lustro podświetlane do makijażu  8x- no cóż by wykonać profesjonalny i dokładny makijaż samej siebie, jest niezbędne urządzenie które nam powiększy wskazany obszar. I tak zachęcona pozytywnymi komentarzami dziewczyn napaliłam się na to cudo-)
Jestem już trochę ślepa więc opcja 8x powiększenie to idealne rozwiązanie dla mnie.


2) Pędzle firmy Real Techniques - najlepiej wszystkie i dużo...chcę je mieć i wypróbować -) 

3)-BH Cosmetics Sculpt&Blend Zestaw 10 pędzli do twarzy - no  ja sobie zdaję sprawę że to już uzależnienie ale nic a nic na to nie poradzę.


4)BH komplet 11 pędzli w etui w groszki-)




5) Brushegg- do mycia mych pędzli 



6) Osłonki do suszenia pędzli

7) Stojak do suszenia pędzli





8) Inglot Duraline- by móc dzięki niemu tworzyć kolorowe detale i nie tylko.
9)Płytka do mieszania kolorów - by nie paprać rąk i wszystkiego dookoła


i to chyba na tyle z moich "must have"  nie wiem czy to dużo czy mało, ale to moje plany zakupowe na ten rok. Choć przyznam, że pewnie stracę jeszcze głowę na inne nagłe " zachcianki" oczywiście niezbędne.-)




pozdr
Evelka
AA  SlimLine 5HD  (serum ujędrniająco - antycellulitowe na uda i pośladki)

hej-)


Dziś opowiem Wam troszkę o preparacie znanej i cenionej marki AA. Zakupiłam go z wiadomych przyczyn, jak każda z Was zmagam się z problemem nawracającej skórki pomarańczowej. Dokucza mi ona strasznie na całych nogach i pośladkach. Wygląda to nieestetycznie i no cóż jest moim największym kompleksem. Niestety walka z tym "dziadostwem" łatwa nie jest i wymaga systematyczności oraz wielu wyrzeczeń. A w tym akurat najlepsza nie jestem-)
Jestem dość leniwa w zakresie ćwiczeń i niestety dieta i regularne jedzenie są raczej niemożliwe w moim przypadku. Tak więc mój wróg w sumie dzięki mnie, panoszy się na mym ciele od pasa w dół, na wszelkie możliwe sposoby. 

 Zainteresowała mnie oferta firmy AA z serii AA SlimLine 5 HD -  gama pięciu produktów wysokiej jakości (HIGH DEFINITION), których podstawą skuteczności i bezpieczeństwa są precyzyjnie opracowane receptury oraz wyselekcjonowane składniki aktywne. 
Produkty zawierają zaawansowany kompleks 5HD o działaniu: 
ANTYCELLULITOWYM,WYSZCZUPLAJĄCYM,
MODELUJĄCYM,UJĘDRNIAJĄCYM i WYGŁADZAJĄCYM.
- taka reklama musiała zachęcić, i postanowiłam wybrać z tej serii coś dla siebie. 


Tak więc zmuszona do podjęcia jakiś kroków postanowiłam zacząć od zakupu kolejnego specyfiku który zdaniem producenta, powinien zażegnać mój problem raz na zawsze.
Więc wylądował w koszyku niczym "orzeł w gnieździe" 

               AA  SlimLine 5HD 



Cena preparatu 17 pln / 200ml


Producent opisuje go
Ciesz się sprężystą oraz gładką skórą ud i pośladków, dzięki serum ujędrniająco - antycellulitowemu. Jego skoncentrowana formuła, bogata w składniki aktywne zapewnia działanie:
- antycellulitowe - skutecznie redukuje cellulit oraz zapobiega jego nawrotom. Kofeina i L-karnityna, przyspieszając metabolizm tłuszczów, wspierają spalanie tkanki tłuszczowej i eliminują efekt pomarańczowej skórki w obrębie ud i pośladków,
-ujędrniające - izaflony zawarte w oleju sojowym z ekstraktem z owoców cytryny wpływają na produkcję elastyny i wzmacniają włókna kolagenu, przywracając jędrność i elastyczność skóry,
- wysmuklające - Ekstrakt ze skrzypu polnego wspomaga detoksykację oraz pobudza mikrokrążenie, zapewniając efekt smukłej sylwetki. 



Skład:
Aqua, Glycerin, Glycine Soja (Soybean) Oil, Ethylhexyl Stearate, Glyceryl Stearate, Paraffinum Liquidum, PEG-100 Stearate, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetyl Alcohol, Dimethicone, Equisetum Arvense Extract, Centella Asiatica Extract, Trideceth-6, Caffeine, Tocopheryl Acetate, Paullinia Cupana Seed Extract, Cetearyl Alcohol, Carnitine, Allantoin, Acrylamide/Sodium Acrylate Copolymer, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Propylene Glycol, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Benzophenone-4, Parfum.



Jak zapewnia producent preparat jest.
 Testowany dermatologicznie z udziałem osób z alergicznymi chorobami skóry. Z hipoalergiczną kompozycją zapachową. Nie zawiera barwników,  parabenów, posiada pH neutralne dla skóry. Więc śmiało można stwierdzić, że jest to produkt nawet dla osób z wrażliwą i alergiczną skórą.


Moje wrażenia i odpowiedzi na zasadnicze pytania-)

Opakowanie
To dość spora tuba z miękkiego tworzywa z której łatwo będzie wydobyć preparat do cna. Zamknięcie typowe dla tego typu opakowań na tzw "klik". Tubę stawiamy na głowie więc produkt spływa w stronę aplikatora co ułatwiać będzie jego wydobycie i sprawia, że opakowanie nie zajmuje wiele miejsca. Całość prezentuje się ładnie i zgrabnie.

Konsystencja
Serum jest bardzo kremowe, dobrze rozprowadza się na skórze. Ładnie i szybko się  wchłania pozostawiając lekki film na skórze. Nie ma właściwości chłodzących czy rozgrzewających co jak dla mnie jest ogromnym plusem.



Wydajność
Preparat dość wydajny gdyż smaruję ciało od pasa w dół rano i wieczorem od prawie 3 tygodni i jest jeszcze troszkę w opakowaniu. 

Zapach
Nazwijmy to średnim doznaniem dla nosa, ale to norma dla tego typu preparatów. Wszystkie mniej lub bardziej śmierdzą. Ten na szczęście mniej i do tego zapach nie utrzymuje się długo na skórze.


Czy faktycznie działa?
Pewnie tej odpowiedzi jesteście ciekawe najbardziej-)
A więc jeśli chodzi o jego działanie to z przykrością stwierdzam, że skórka pomarańczowa nie zniknęła. Natomiast stan skóry uległ znaczącej poprawie. Jest bardziej napięta i do tego wspaniale gładka i nawilżona. To już coś. 
No ale spodziewać się po kremie że zlikwiduje problem pomarańcza to chyba lekko mówiąc naiwne podejście. Niestety bez odpowiedniej diety bogatej w warzywa i owoce, co najmniej 3-4 razy w tygodniu ćwiczeń w formie np biegu lub zajęć fitness ..... nic się z tym zrobić nie da -(((
A tu wskazana jest systematyka i spokojne oczekiwanie na rezultaty -))


Czy kupię ponownie ?
Czemu nie preparat coś tam robi, drogi nie jest, więc można się skusić ponownie.




A wy macie jakieś ulubione preparaty do walki z pomarańczem ?





pozdr
Evelka
Isana Shower&Go (Mleczko do ciała pod prysznic)... tańszy odpowiednik Nivea?

hej-)


Dziś opowiem Wam kochani o produkcie który ma być  tańszą i równie dobrą odpowiedzią dla firmy Nivea....mowa o balsamie pod prysznic.
Zawsze ciekawiły mnie pomysły producentów które mają na celu stworzenie czegoś nowego, wręcz rewolucyjnego.  Co ułatwi nam życie i sprawi, że pokochamy go całym sercem-)
Długo zwlekałam z zakupem tego "czegoś" co nie do końca rozumiem...bo jak tu się umyć czymś co jest balsamem  i z założenia taką funkcje ma pełnić.....
hmmm no cóż przełamałam się i właśnie o tym Wam opowiem.





Kupiłam Isanę jak zwykle w Rossmannie tu Was pewnie nie zaskoczę-)

Cena ok 14pln / 400ml
 - butla ogromna, uwierzcie wypełniona produktem po brzegi.


Co mówi o nim producent ?
Pielęgnująca formuła z gliceryną, olejem z orzechów makadamia i masłem shea pozwala na optymalne rozprowadzenie produktu na mokrej skórze i efektywne jego wchłonięcie. W ten sposób zostaje utrzymana prawidłowa gospodarka wodna skóry, chroniąca ją przed wysuszeniem. Skóra staje się miękka i sprężysta bez dodatkowego kremowania. 




Skład :







Moje wrażenia

Opakowanie

Duża ale zgrabna butla zachowana w niebiesko- białej tonacji kolorystycznej, zamykane na tzw "klik". Zamknięcie działa bez zarzutu. Mam pewne zastrzeżenia co do tego, czy uda się z niej wycisnąć produkt do ostatniej kropli, ale po zakończeniu dopiszę ta informacje. Mam nadzieje, że tak bo nie lubię babrać paluchami i wygrzebywać "jak kura pazurem" preparat z dna lub przecinać opakowanie. Wygląda to  nieestetycznie  a o praktyce to nawet nie wspomnę.

Konsystencja

Gęsta i kremowa w zasadzie niczym nie odbiega od balsamu pod prysznic firmy Nivea. Zapach świeży i również łudząco podobny. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i dość szybko wchłania. W sumie to gdyby przelać go do butelki firmy N to nie jedna z nas by się nabrała.




Wydajność

Produkt niezwykle wydajny i skoncentrowany. Przy codziennym stosowaniu z powodzeniem starczy nam na  miesiąc i dłużej. 

Zapach

Świeży i przypominający nutami produkty firmy Nivea. Dość długo utrzymuje się na skórze.

Zastosowanie
I tu właśnie jak dla mnie występuje największy problem. Gdyż najpierw musimy umyć ciało żelem do mycia a dopiero po spłukaniu go. Czyli normalnym cyklu mycia-) na mokrą skórę nakładamy balsam odczekujemy chwilkę i nadmiar spłukujemy wodą ...hmmm czy to oszczędność czasu ?
Raczej nie..... 

Efekt
Po osuszeniu ciała ręcznikiem, na skórze pozostaje wyczuwalna warstewka. Na szczęście nie jest to lepki film, więc nie mamy uczucia że wszystko się do nas przylepia lub najzwyczajniej jesteśmy brudni. Skóra jest miękka i gładka. Zapach dość długo utrzymuje się na skórze. W porównaniu z droższym odpowiednikiem firmy Nivea ...Isana wypada bardzo dobrze, niczym nie odbiega od droższego konkurenta.

Czy polecam takie rozwiązanie?

Chyba jednak jestem tradycjonalistką i aż takie oszukiwanie samej siebie mnie nie przekonuje. Bo co za różnica czy nałożę balsam po umyciu na sucha skórę i odczekam parę minut aż lekko wchłonie....czy będę się maziać na mokro a potem jeszcze raz płukać wodą. I nie oszukujmy się lepiej te produkty nie działają, gdyż większość niestety  opuszcza łazienkę rurami kanalizacji miejskiej. A może jestem marudna i nie widzę tego co powinnam. Ostateczna decyzja o zakupie należy do Was -) 
Jeśli jednak kusi Was spróbowanie czegoś nowego to wybierzcie tańszą opcję czyli Isanę...uwierzcie to dokładnie ten sam produkt co Nivea a o połowę tańszy....więc po co przepłacać?-)





A wy lubicie taki specyfiki?



pozdr
Evelka

Isana peeling pod prysznic-)

hej-)


Muszę Wam koniecznie opowiedzieć o moim odkryciu kosmetycznym, idealnym na każdą porę roku. Kiedy tylko chcemy pozbyć się martwego naskórka i sprawić by nasza skóra była idealnie gładka.
 Często stosuję peelingi do ciała, lubię efekt jaki dają. Wybieram te z większymi drobinkami zdzierającymi, gdyż lubię mocniejszy rezultat. Preferuję zapachy świeże ale nie bez znaczenia jest zawartość kosmetyku oraz działanie nie tylko peelingujące ale też nawilżające. 

Zakupiłam produkt Isany jako nowość ....... i musiałam  troszkę jej poużywać by dokładnie sprawdzić jaka jest i czy może konkurować z droższymi preparatami tego typu.



( na zdjęciu obok balsam pod prysznic Isany...Czy to będzie tańszy zamiennik balsamu pod prysznic Nivea?...już niedługo się dowiecie-)

Cena 3,99 pln / 200ml
- naprawdę niska 


Co mówi o nim producent ?
Isana Peeling pod prysznic zawiera delikatne mikroziarenka które delikatnie usuwają zanieczyszczenia oraz martwy naskórek. Prowitamina B5 oraz witamina A pielęgnują i nawilżają skórę, sprawiając że jest ona gładka i jedwabiście miękka. Produkt posiada naturalne pH i jest testowany dermatologicznie.





Skład:

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Hydrated Silica, Acrylates 

Copolymer, Panthenol, Cocamidopropyl Betaine, Caprylyl Glycol, Parfum,

 Phenoxyethanol, Sodium Hydroxide, Citric Acid, CI 77891.

- jak widać w składzie mamy zawartość jednego SLSa ale całość juz taka straszna nie jest.


Moje wrażenia

Opakowanie
To miękka i dość duża tuba stojąca na "głowie" dzięki temu zajmuje niewiele miejsca w łazience. Zamknięcie jest porządne na tzw"klik" a całość prezentuje się naprawdę miło  w biało niebieskiej tonacji.


Konsystencja
Dość rzadka ...niestety. Gdy pozostawimy tubę otwartą to produkt sam bez pytania wychodzi na spacer, co jest minusem ogromnym. Kolor mleczny z dość sporą zawartością,  małych drobinek. Bo nałożeniu na rękę i rozpoczęciu masowania ciała, przyjemnie się pieni dając zbitą i kremową piankę.

Zapach
 Pachnie przepięknie, jak dla mnie to połączenie świeżego  prania suszonego na dworzu i mleka ! To jest największy i niepodważalny plus, gdyż zapach (dla mnie) ma znaczenie. Woń nie utrzymuje się długo na skórze, ale znacznie umila prysznic.
  
Właściwości
Właściwości peelingujące pewnie i są, ale bardzo delikatne. Drobinki są tu naprawdę malutkie, na szczęście jest tu ich naprawdę dużo...i dzięki temu produkt mnie kupił. Domyślam się, że nie może to być peeling solny albo cukrowy, ponieważ jest to kosmetyk do użytku codziennego a oskalpowanie się do kości nie było celem, dla którego ktoś zrobił ten produkt. Jeśli chodzi o codzienną pielęgnację - jest jak najbardziej ok. Pozostawia skórę miękką i gładką.


Dla kogo?

To produkt dla każdego, pomimo pojawienia się jednego SLSa w składzie peeling nie wysusza, nie podrażnia i nie uczula. 


To produkt delikatny ale skuteczny tylko trzeba dostosować jego możliwości do osiągnięcia najlepszych efektów. Ja nakładam go na wilgotna skórę i masuję ruchami kolistymi, gdy w  tym czasie nie będzie miał kontaktu ze strumieniem wody nie rozwodni się. Dzięki temu stanie się kremowy i skoncentrowany.... i wtedy działa bez zarzutu-) 

tak z drugiej strony patrząc przyszła mi taka myśl do głowy-)
" jak można nakładać peeling na ciało gdy stoimy pod prysznicem a woda leje się ciurkiem po skórze, przecież to skutecznie zmyje drobinki z ciała i z peelingu " dupa"......hmmm ale to tak zupełnie poza tematem....



Czy kupię go ponownie?

Jasne, dla mnie to produkt tani i skuteczny.






A Wy kochani co o nim myślicie?







pozdr
Evelka
                 Avon  Winged Out - tusz                                   wydłużający do rzęs-)




hej-)


Jak wiecie w każdym już prawie katalogu firmy Avon można znaleźć jakąś nowość, widać że firma naprawdę stara się zatrzymać klientów ze wszystkich sił. A sprzedaż katalogowa jest coraz trudniejsza z uwagi na ogrom firm i wybór na rynku. Musze się przyznać, że nie jestem fanką tej firmy a jedyne ich kosmetyki po które zawsze sięgam od lat to seria Avon Spa ......zdarzają się co prawda perełki takie jak krem- żel - maska nawilżająca której recenzję znajdziecie na blogu i pewnie jeszcze jakieś cuda o których teraz zapomniałam lub najzwyczajniej w świecie z jakiś niewiadomych przyczyn jeszcze nie wpadły mi w łapki. Natomiast kolorówka tej firmy to raczej porażka, choć pewnie są wśród Was osoby o odmiennym zdaniu które oczywiście mają do tego prawo....ile osób tyle opinii....
Ja dziś opowiem Wam o swoim odczuciu-)

               Avon  Winged Out



Znaleźć idealny tusz to zadanie prawie niemożliwe, a gdy już taki masz to trudno by inne mu dorównały 
Zobaczymy czy dał radę-)

Co mówi o nim producent ?
Ultra czarny tusz z mikrowłóknami spektakularnie wydłuża rzęsy i nadaje im głęboki kolor-bez grudek, bez osypywania. Precyzyjna, elastyczna szczoteczka dzięki unikalnej, stożkowej formie rozczesuje wszystkie rzęsy, nawet te najkrótsze w kąciku oka.
 - hmmm .....zobaczymy-)


Cena katalogowa  - 36 zł / 7 ml
- czekajcie na promocje, kupicie go wtedy za minimum połowę ceny.


Moje rzęsy są przeciętnej długości i gęstości, szału nie ma ale obciachu też nie-)


Czego wymagam od uszu do rzęs ?
Zdecydowanie oczekuję wydłużenia, dokładnego rozczesania, głębokiego czarnego koloru który pokryje moje włoski od nasady aż po same końce, bez grudek i sklejonych drutów. Liczę że utrzyma się na swoim miejscu cały dzień  nawet jeśli zdarzy mi się delikatnie potrzeć oko. Oczekuję też dobrej współpracy przy zmywaniu makijażu, nie lubię produktów które mażą się po twarzy przy demakijażu. Podstawa jest brak oznak uczulenia i podrażnienia-)
Jestem zwolenniczką  silikonowych szczoteczek.



A jaki jest ten produkt ?

*Opakowanie -  ładne i zgrabne

*Szczoteczka -  dość zgrabna i silikonowa z wyraźnym zwężeniem na czubku, nabiera wystarczająca ilość produktu.



*Tusz - konsystencja kremowo- żelowa, kolor czarny jest naprawdę głęboki. 



Jaki efekt uzyskamy?
Tusz ładnie pokrywa rzęsy, aplikacja jest dość prosta. Produkt nie robi grudek a jedna warstwa pomaga uzyskać efekt kruczo-czarnych rzęs. Utrzymuje się na rzęsach cały dzień a dodatkowym plusem jest fakt, że nie osypuje się i nie kruszy. Dość dobrze się zmywa zwykłym płynem miceralnym. ( obecnie używam do tego celu różowego Garniera)

Czy ma minusy?
Niestety jeden. Jak dla mnie producent nie wywiązuje się tutaj z obietnicy o spektakularnym wydłużeniu. Niestety nic takiego nie ma tu miejsca. Oczywiście produkt sprawia, że oprawa oka jest bardziej wyraźna  i jakby gęstsza ...ale niestety na długości włoski nie zyskują. I ten oto drobiazg niestety sprawia, że w mojej ocenie to zwykły tusz jakich wiele. 

Czy kupie ponownie?
Z pewnością nie ...szukam dalej ideała który pobije mojego ukochanego Coolistara-)



A Wy już go macie w swoich zbiorach?
Jeśli tak to napiszcie co o nim sądzicie-)




pozdr
Evelka
BeneFit 10 - bronzer i rozświetlacz do twarzy  (duo)


hej-)


Dziś opowiem Wam kochani o produkcie który już długo u mnie gości, więc spokojnie mogę napisać o nim parę słów. 
Firmy Benefit chyba nikomu przedstawiać nie trzeba, każda z nas która choć troszkę interesuje się makijażem pragnie mieć minimum jeden ich kosmetyk w swych zbiorach. Oczywiście na jednym się zaczyna ta fascynacja, gdyż to produkty kultowe o doskonałej jakości.
A więc i ja jestem w tym gronie i muszę przyznać, że jest jeszcze kilka perełek Benefit które pragnę mieć i już-)

Ale do rzeczy....

Banefit 10 zdobyłam dzięki wymiance kosmetycznej " coś za coś" i tak trafił w moje łapki nowiutki produkt. 
Towarzyszy mi już kilka miesięcy więc pora opowiedzieć coś o nim-)



Co o nim mówi producent ?
Puder brązujący i nabłyszczający w jednym. Producent sugeruje, aby przesunąć załączonym pędzlem po pudrze tak aby jedna jego część nabrała pudru brązującego a drugą nabłyszczającego. Następnie należy przyłożyć pędzel do policzka tak aby część z pudrem nabłyszczającym była wyżej i przesunąć nim po kości policzkowej. W jednym ruchu uzyskujemy efekt pięknie podkreślonych kości policzkowych i rozjaśnionej twarzy.


cena 155 pln / 10 g

Niestety obecnie to już chyba produkt wycofany ze sprzedaży, gdyż przeszukałam cały net i wszędzie pod nim widnieje napis "brak w magazynie"


Moje wrażenia


Opakowanie
 To papierowe ale sztywne i porządnie wykonane pudełeczko, charakterystyczne dla całej linii róży i bronzerów. Podoba mi się design, jak i jego praktyczność. Zdążył mi spaść ( zamknięty) nic się nie pokruszyło. Możemy odnieść wrażenie, że zamknięcie na zasadzie nasuwanej  górnej części na dolną będzie zawodne, nic bardziej mylnego. Bez naszej ingerencji pudełeczko samo się nie otworzy a puder jest bezpieczny. W środku znajdziemy dołączony mały pędzelek z naturalnego włosia, kształtem przypomina mi wachlarzyk o włosiu ściętym na prosto. Niestety według mnie to niewypał, nie nadaje się do aplikacji w/w produktu. Wyjęłam go z opakowania gdyż miałam wrażenie, że kaleczy puder. 



Zapach
Jak dla mnie produkt całkowicie bezwonny, choć może dla mnie niewyczuwalny.


Kolor i pigmentacja
Produkt w kamieniu. O dość dobrej pigmentacji nie zawiera drobinek i tandetnego brokatu. Lekko jakby tłusty w dotyku czego absolutnie nie czuć na twarzy. Przy aplikacji na pędzel lekko się pyli. Kolory wyraźnie oddzielone od siebie, można je ze sobą mieszać ale i stosować osobno. Na skórze dają rozświetlający opalizujący efekt, będą rozczarowani ci co szukają tzw "tafli". Dość dobrze się nakłada i spaja ze skórą. Łatwo z nim przesadzić szczególnie jeśli chodzi o część ciemniejszą, wymaga wprawnej ręki i delikatnej aplikacji.



Rozświetlacz -  posiada różowe tony i jest idealny dla mojej bladej skóry, odcień trochę przypomina high beam, ale jest delikatniejszy. 

Bronzernie ma domieszki pomarańczu, jest jaśniejszy niż hoola, ma delikatne rozświetlające drobinki, brak nachalnego brokatu.



Jak go używam ?
Obecnie moja skóra jest lekko opalona więc produkt sprawdza się idealnie na mojej skórze. Nakładam go modelując twarz na poszczególne partie twarzy. Bronzer wykorzystuje do uwypuklenia kości policzkowych, natomiast rozświetlacza używam na szczyty kości policzkowych, grzbiet nosa i nad łukiem kupidyna. Czasem aplikuję ten produkt na powiekę, delikatnie wklepując jaśniejszą część duetu na całą powiekę a załamanie podkreślam ciemniejszą częścią. Do tego tylko kreska  w kolorze ciemnego złota lub granatu i mamy wspaniały makijaż oka.  

Czy kupiłabym go ponownie ?
Gdy tylko będzie dostępny to owszem, to produkt luksusowy nie ma się co oszukiwać.

Czy jest trwały ?
Po aplikacji pozostaje w pożądanym miejscu przez cały dzień, nie migruje po twarzy. Nie zmienia koloru i ładnie stapia się z cerą.

Dla kogo ?
Niestety z uwagi na błysk jaki daje na skórze, nie nadaje się dla osób które mają problemy z cerą bądź wyraźne rozszerzone pory. Wszystkie niedoskonałości będą nieestetycznie podkreślone. 




Polecam Wam wypróbowanie choć jednego kosmetyku do konturowania twarzy firmy Benefit, obiecuję będziecie zachwycone-)





pozdr
Evelka
 The Body Shop -  ( perły rozświetlające do twarzy i ciała)  - Brush on Radiance perles-)


hej-)


Jak już wiele razy wspominałam  kocham rozświetlacze i mam ich pokaźny zbiór. Każdy z nich daje inny efekt i za tą różnorodność wykończenia i blasku cenię je sobie najbardziej.
Produkt o którym Wam opowiem dzisiaj skradł moje serce i używam go na specjalne okazje.

The Body Shop znamy głównie z linii kosmetyków pielęgnujących i myjących do twarzy i ciała. Ich pianki do mycia rąk zna i chwali cały świat YouTube. Blogerki urodowe zachwalają produkty i ciągle reklamują nowości. Jednak o linii kosmetyków kolorowych cisza. I ja postanowiłam to zmienić !!!!!


Dziś przedstawiam Wam 

                          Brush on Radiance perles




Co mówi o nim producent?
Magiczne perły zawierające delikatnie opalizujące drobinki wspaniale rozświetlą twą skórę.
Dostępne w dwóch odcieniach:
- Pink 01
- Apricot 02

Ja posiadam wersję
                Pink 01


Skład:
Talc, Mica, stearynian Stearoyl oktylododecylu, neopentanian izostearylu, Sorbitol, Aqua, Sclerocarya birrea, azotku boru, Nylon-12, Phenoxyethanol, tokoferol, Methylparaben, etyloparaben, propyloparaben, butyloparaben, Sodium dehydrooctan, Isobutylparaben. [+/- CI 77891, CI 77491, CI 15850, CI 19140, CI 45380, CI 77163, CI 77499].



Cena ok 90 pln / 28g



Opakowanie

To przezroczyste pudełko zamykane wieczkiem z zakrętką, koloru brudnego

złota. Bardzo efektowne i gustowne, pięknie prezentuje się na toaletce. Perły 

przed niekontrolowanym obijaniem się w opakowaniu zabezpieczone są gąbką

dość grubą, która je skutecznie asekuruje przed uszkodzeniami w formie

 rozkruszeń.




Kolor

Rozświetlający i opalizujący na skórze. Odcień delikatny o średniej 

pigmentacji, raczej ciężko sobie nim krzywdę zrobić. Idealnie sprawdza się na 

twarzy jak i na ciele np rozświetla ramiona i dekolt. Zawiera drobinki ale nie 

robią one krzywdy w postaci efektu dyskotekowej kuli.






Aplikacja

W tym zadaniu idealnie sprawdzi się pędzel typy 'wachlarz" o grubym i 

mięsistym włosiu, którym omieciemy wskazane miejsca. 


Trwałość

Produkt pozostaje na miejscu aplikacji przez cały dzień, nie migruje. Choć 

czasem pojedyncze drobinki potrafią się "przemieścić" same bez pytania-(


Wydajność

Produkt nawet przy codziennym działaniu starczy nam na rok.



Konsystencja

Rozświetlacz jest zbity w drobne perły w kilku odcieniach. Z uwagi na formę 

produktu, jest dość mokry. W dotyku miły i delikatny niczym jedwab.



Do czego go używam ?

Z uwagi na drobinki za którymi nie przepadam kuleczki idealnie sprawdzą się

 w rozświetleniu dekoltu, ramion i nóg. Nakładam tylko w miejsca które chce

 rozświetlić i wyszczuplić. -) Lekko omiatając pędzlem.


Zapach

Dziwny ale przyjemny. 



Czy kupię ponownie?

Pewnie nie, bo zakupię znowu coś nowego.-) z pewnością nie jest to produkt 

niezbędny do makijażu. To raczej produkt luksusowy....ale fajnie go mieć-)








Używacie kosmetyków rozświetlających do ciała?






pozdr
Evelka